![]() Uniwersytet gracza Wykład pierwszy
Skoro jednak już z grubsza wiadomo, czego należy się spodziewać po dyplomowanym graczu (nieważne na razie kto, komu i za co taki dyplom by wydał), doszedłem do dosyć prostego wniosku - należy założyć szkołę. Nie jakąś tam zawodówkę, czy nawet technikum, w końcu nie chodzi o przyuczenie do zawodu, ale o wykształcenie kadr, mogących w przyszłości postawić granie w Polsce na znacznie wyższym poziomie niż dzisiejszy. Nie, poziom kształcenia, który jest tu potrzebny, przeskakuje nawet szkoły pomaturalne. Tu jest potrzebny UNIWERSYTET GRACZA którego otwarcie niniejszym uroczyście oznajmiam.
Ponieważ ze wstępu już w jakiś sposób wynika, czym mamy
się zamiar zajmować, nie będę powtarzać listy tematów od
której zacząłem, za to napiszę jak to sobie wyobrażam - otóż
postaramy się przez najbliższe miesiące zamieszczać na
naszych łamach teksty wykładów, o których przygotowanie
poprosimy kilka osób wiedzących, o co w tych grach, w tym
sprzęcie i w tym programowaniu chodzi. Część tematów już się
na naszych łamach przewijała (na przykład grzebanie w
savegamach, albo korzystanie z ActionReplay-a czy Game
Wizarda), jednak nie zrażając się tym spróbujemy jeszcze raz
- w końcu nie wszyscy musieli czytać, co napisali półtora
roku temu nieodżałowani Alex z Gawronem, nieprawdaż?
Grze komputerowej jako takiej. Bo w końcu co to jest takiego - gra komputerowa? Sam nie bardzo umiałem odpowiedzieć w pierwszej chwili na to pytanie, postanowiłem więc pogrzebać po wszystkich możliwych książkach jakie znalazłem u siebie i u rodziny po domach, licząc na to, że z różnych źródeł uda się wybrać to co istotne, żeby utworzyć własną definicję. Zacząłem od czterotomowej encyklopedi PWN (tej z 1974 roku). Hasła gra... nie było. Wziąłem Małą Encyklopedię Powszechną z 1959 r. Efekt ten sam - hasła nie ma. Jednak już w Encyklopedii Popularnej PWN (1986 r.) grę zdefiniowano jako "czynność rozrywkową o ustalonych regułach, której wynik powoduje obowiązek świadczenia na rzecz wygrywającego". Z punktu widzenia prawa tak to wygląda, ale z naszego to niezupełnie to, a właściwie zupełnie nie to, czego szukamy... Co najwyżej początek tej definicji - "czynność rozrywkowa o ustalonych regułach" - mówi o tym, co istotne. Wydany przez to samo wydawnictwo Leksykon z 1972 roku zawierał dokładnie takie samo hasło (słowo w słowo, ktoś musiał dwa razy wziąć pieniądze za tę samą robotę!), jednak obok było drugie - "rozgrywka prowadzona między zawodnikami lub zespołami wg zasad określonych regulaminem danej dyscypliny". Z tej definicji da się wykorzystać jeszcze mniej niż z poprzedniej, jako że nie bardzo wiem, co można nazwać regulaminem w przypadku przygodówki albo symulatora lotu. Następny strzał był z grubej rury - sięgnąłem po książkę o teorii gier (to taki bardzo poważny i nastroszony wzorami dział matematyki, może kiedyś mu się trochę przyjrzymy z czystej ciekawości). Dopiero tu zaczęły się schody. Okazało się bowiem, że przez n-osobową grę w postaci ekstensywnej rozumie się:
i tak dalej. Podobnych punktów (zaczynających się tak brzydkimi słowami jak "podrozbicie zbiorów") jest jeszcze cztery - a jest to tylko i wyłącznia definicja gier ekstensywnych, a gdzie gry izomorficzne, kooperacyjne, że już nie wspomnę o różniczkowych czy stochastycznych z continuum graczy? Chyba znowu nie uda się stąd nic wycisnąć. Usiłowałem jeszcze ratować sytuację amerykańskim słownikiem Webstera. Tam wreszcie trafiłem na elementy, które są dla nas istotne - gra jest tam bowiem opisana jako "dowolna forma zabawy, zażywania przyjemności, rekreacji..." Po dłuższych przemyśleniach, na które niestety nie ma tu miejsca (a szkoda, każdy lubi sobie czasem pofilozofować) stworzyłem definicję gry (już ściśle komputerowej), którą bedziemy się posługiwać. Definicja ta brzmi: Gra komputerowa - każdy interakcyjny program komputerowy, którego używanie pozwala zażyć przyjemności i wypełnić czas wolny. Definicja ta jest niezykle szeroka - co tylko podnosi jej użyteczność. Wymóg interakcyjności odcina w przedbiegach wszelkie dema, które wprawdzie również służą wyłącznie sprawianiu przyjemności, jednak jest to przyjemność bierna. Druga część definicji - ta o zażywaniu przyjemności i marnowaniu czasu - podkreśla dwa najbardziej istotne z punktu widzenia gracza elementy i pozwala na zaliczenie do gier komputerowych również Turbo Pascala - pod warunkiem, że pisze się za jego pomocą coś absolutnie nieprzydatnego. Będę szczery - jestem z tej definicji niezwykle dumny. W trzynastu słowach udało mi się w niej zawrzeć wszystko to, co istotne. Przemyślcie sobie te trzynaście słów i napiszcie do nas, co o nich myślicie. Jeżli Wasze opinie będą pozytywne, poprosimy redaktorów z PWN o włączenie hasła Gry Komputerowe do następnych wydań ich leksykonów i encyklopedii. Borek
Strony opracowuje Szymonides. Opracowanie graficzne, HTML Przemysław Jędrzejczyk. © 1998 Gambler Online.
|